Ostatnio wybraliśmy się na weekend do Austin, stolicy Texasu.
Znajduje się tam najlepszy (i najdroższy) uniwersytet w Texasie.
Koszty jakie studenci muszą płacić za uczenie się tam i utrzymanie to jakieś kpiny!
Sam apartament miesięcznie to koszt od $700. Ceny za studia przekraczają $20 tyś. (około 70 tyś zł) za semestr !
Trzeba być nie tylko bogatym, ale też wziąć kredyt studencki.
Teraz porównajmy studiowanie w naszym kraju.
Wiadomo nie można do końca tego tak przeliczać, koszty życia i zarobki są całkiem inne,
ale wszyscy narzekają, że nasz rząd okrada nas z pieniędzy.
A tak na prawdę nie każe nam płacić za studia czy za służbę zdrowia, gdy płacimy ubezpieczenie. Tu jak ma się ubezpieczenie i tak się płaci za lekarzy. Ceny porównywalne są z naszymi lekarzami prywatnymi. Gdy jednak tego ubezpieczenia się nie posiada… ajjjj krzyż na drogę. No, ale nie o tym mi dzisiaj opowiadać !
Będąc w Austin pojechaliśmy też do San Antonio. Podczas mojej pierwszej wizyty w USA właśnie tam byliśmy.
Miałam wtedy 10 lat, ale co nieco zapamiętałam ! Rzeka w środku samego downtown, restauracje
i sklepiki w okół przypominają troszkę Wenecję. Oprócz tego pozwiedzaliśmy miejskie galerie i outlet’y, ale co najważniejsze udało mi się w końcu zobaczyć amerykański thrift shop!
Byłam mega zaskoczona, wszystkie ciuszki posegregowane rozmiarami, rodzajem, sukienki osobno, bluzki osobno, spodenki osobno, buty osobno. Porządek, dobra muzyka, murzyńskie pośladki dookoła i niesamowity klimat !
Nie obyło się bez nocnych imprez i alkoholowych gier. Nie wiem dlaczego w Polsce nie jest to takie popularne !
Niesamowita zabawa !
Wrzucam zdjęcia !